„5 1/2” [pięć i pół] to bogato ilustrowany zbiór sztuk teatralnych Janusza Głowackiego.
Format 17×23,5 cm, stron 534, liczne zdjęcia, wycinki prasowe i rysunki, twarda okładka.
Stan bardzo dobry.
Opracowanie graficzne: Lech Majewski.
***
Spis treści:
- Ściągawka
- Antygona w Nowym Jorku
- Antygona powiesiła się w Tompkins Square Park – Jan Kott
- Kopciuch
- Choinka strachu
- Polowanie na karaluchy
- Fortynbras się upił
- Czwarta siostra
- Opowieść o dwóch Moskwach
Teksty z tylnej okładki:
Kopciuch to niezwykle inteligentny i prowokujący tekst… Głowacki ma wyjątkową umiejętność wydobywania mrocznego, absurdalnego humoru z języka terroru i koszmaru represji. Tak tworzy wyrafinowaną komedię w duchu Kafki. (FRANK RICH — „New York Times”)
Bezdomność według Głowackiego to nie tylko brak dachu nad głową. To stan duszy. (CLIVE BURNES — „New York Post”)
Żaden spośród dotychczasowych artystów — imigrantów z Europy Wschodniej nie jest bardziej od Głowackiego dowcipnym i przenikliwym obserwatorem swojej nowej ojczyzny. (WILLIAM A. HENRY III — „Time”)
Polowanie na karaluchy, nie tłumiąc polskich koszmarów autora, posuwa się dalej, zmieniając w rozkosznie bezczelną, wspaniałą nowojorską sztukę. (FRANK RICH — „New York Times”)
W sztukach Głowackiego odnajdujemy rzadkie połączenie tematów ważnych społecznie i uniwersalnych. Pisarz spogląda w ponure głębie psychiki ludzkiej, zachowując wiarę i przekonanie, że mimo wszystko da się, chociaż z trudem, dojrzeć światło wśród gruzów. (JOSEPH PAPP)
W nowej odważnej sztuce Janusza Głowackiego (Czwarta siostra), rozgrywającej się w zachłannym świecie współczesnej Moskwy, bandyci są biznesmenami, dziewice są na sprzedaż i nawet tygrys z moskiewskiego zoo jest codziennie okradany. (LIESL SCHILLINGER — „New Yorker”)
Ten Fortynbras to przewrotnie inteligentny tekst. Opowiada o ostatecznym końcu polityki jako wartości moralnej. To, co po niej zostało, przypomina 1odź ratunkową: miejsca wystarczy dla ośmiu osób, a dwanaście pcha się do środka… A jednak w sztuce Głowackiego jest jakaś nadzieja. Może po prostu dlatego, że autor prowokuje do śmiechu — o ile nie rozerwie się przy tym szwów i nie wykrwawi na śmierć. (ARTHUR MILLER)